środa, 6 marca 2013

Rozdział 1 ^^ .


No to mamy 1 rozdział ^^ .
Trochę krótki, ale postaram się żeby kolejne były dłuższe ;D
Zapraszam do czytania ;3 ^.^

********************************************************************************

- Tylko uważaj na siebie, i dzwoń często .! - taa, stara śpiewka. Nawet mając 19 lat mama traktuje mnie jak dziecko.
- Już to mówiłaś mamo. - odpowiedziałam. - Sześć razy ... .
- Oj no wiem, przepraszam . - znów poprawiła mi grzywkę. Nie znoszę tego.
- Emily, musimy iść ! - usłyszałam głos Alice - Samolot nie będzie czekać !
- Mamo, naprawdę muszę już lecieć .!
- Choć kochanie, nasz córka da sobie radę . - tata objął mamę ramieniem i odciągnął ode mnie. W duchu szczerze mu dziękowałam. - Trzymaj się mała ! - pomachał mi, kiedy odchodzili, Odwzajemniłam gest i ruszyłam w stronę przyjaciółki.
- Myślałam że resztę życia spędzimy na tamtym lotnisku . -odezwała się Alice, gdy byłyśmy już na tyle daleko od rodziców, by tamci nas nie usłyszeli. Posłałam jej uśmiech i ruszyłyśmy do samolotu.
Przeprowadzka z Dallas do L.A. była jednym z naszych lepszych pomysłów. Szczególnie zważywszy na to, że obydwie chciałyśmy zrobić karierę, ja muzyczną, Alice - aktorską. Tak w ogóle to Alice jest moją najlepszą przyjaciółką. Znamy się od przedszkola i od tamtej pory jesteśmy nierozłączne.
Podczas drogi do samolotu cały czas gadałyśmy. Głównie o tym co będziemy robić w L.A. Alice już następnego dnia po przylocie idzie na casting do jakiegoś serialu. Ja natomiast zamierzałam nie robić nic.
- Jedziemy tam zaistnieć w Show-Biznesie, nie możesz siedzieć bezczynnie .
- Dam sobie radę, zaufaj mi .
- Jak chcesz, ja idę spać . - Alice założyła opaskę na oczy. - Dobranoc . - opuściła krzesło i niemal od razu zasnęła.
Wyjrzałam przez okno. Dookoła rozciągały się piękne, białe chmury. Nadal nie wierzyłam że rodzice pozwolili mi na tan wyjazd. Są znani ze swojej nadopiekuńczości. Tym bardziej mnie to dziwiło. Wyjęłam z torby słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Alice, oznajmiając że za chwile lądujemy. Schowałam sprzęt i zapięłam pasy.
- Cieszysz się ? - spytała mnie .
- No jasne. Wreszcie może trochę odpocznę od rodziców. Choć mogę się założyć że będą dzwonić co najmniej dwa razy dziennie.
- Przesadzasz . - Alice machnęła ręką. Kilkanaście minut później wylądowałyśmy  Z odebraniem bagaży uwinęłyśmy się dość szybko, zważywszy że na lotnisku było chyba milion ludzi ! Włączyłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Alice podała mi adres domu, który wynajęli nam rodzice. Kolejna rzecz, którą mnie zadziwili ! Podwózka przyjechała dziesięć minut później. Taksówkarz upchnął nasze bagaże (bo inaczej tego się nie da nazwać) do bagażnika i ruszyliśmy. Wszędzie, gdzie by tylko spojrzeć było mnóstwo wszystkiego - mnóstwo ludzi, aut, budynków. Na miejsce dojechałyśmy w kilkanaście minut. Facet miał spory problem z wyjęciem naszych walizek z bagażnika. Po pięciu minutach z naszą pomocą w końcu mu się udało. W nagrodę dostał od Alice napiwek. Podziękował, wsiadł do auta i odjechał. Z sąsiedniego domu wyszła kobieta.
- Wy jesteście pewnie Emily i Alice, bardzo miło mi was poznać, Jestem Jennifer Brown.
- Nam również miło . - po kolei każda uścisnęła rękę p. Brown
- Tu macie kluczyki i kartkę z moim numerem. - wręczyła mi te rzeczy. - Jakbyście czegoś potrzebowały, zadzwońcie  - dodała z uśmiechem .
- Dziękujemy . - odpowiedziałyśmy jej, po czym p. Brown wróciła do swojego domu. Alice włożyła kluczyk do zamka. przekręciła i otworzyła drzwi.
W środku było genialnie ! Wielki salon był połączony z kuchnią. Po prawej stronie było ogromne wyjście na dwór (gdzie zauważyłam basen!). Telewizor (70- lub 80-calowy) stał bokiem do wejścia. Przed nim stał spory, szklany stół. Był tam również komplet czarnej sofy i dwóch foteli. Głębiej, za kuchnią, znajdował się pokój gościnny z łazienką. Schody na górę prowadziły do naszych pokoi. Po lewej - mój, po prawej - Alice, oba z łazienkami. Na piętrze znajdowała się biblioteka i jeszcze jeden pokój gościnny.
Po dokładnym zwiedzeniu domu, przyszedł czas na rozpakowywanie się. Zajęło to nam niewiele czasu, zważywszy na ilość bagaży. Z wszystkim uwinęłyśmy się do 20:00.
- Jestem totalnie zmęczona . - Alice położyła się na sofie .
- Ja też. Ale to nie znaczy że masz zabierać mi całą kanapę .
- Oj, no weź, masz fotel. - przyjaciółka wskazała na mebel. Pokiwałam głową z dezaprobatą. Z przymusu usiadłam na nim. - Wiesz co .? Ja idę spać . - Alice wstała z sofy i udała się w stronę schodów.
- Mogłaś to zrobić wcześniej, wiesz .?? - krzyknęłam za przyjaciółką, lecz ta pewnie już była na górze. Po kilku minutach, również poszłam się położyć.

/ LoggieLover   



5 komentarzy:

  1. Ej ! Podoba mi się to Twoje nowe opowiadanie ;D ^^ Oczywiście będę wpadała częściej ;** Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, świetnie piszesz, serio już cię pokochałam^^
    Już mi się podoba i bd komentowała każdy rozdział obiecuję z ręką na sercu ;D Z niecierpliwością czekam na nn, wpadaj do mnie, całuję =}

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ! :) czekam nn <3 a jak się nazywa twój 1 blog ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://opowiadanie-big-time-rush99.blogspot.com/, ale ten będzie niedługo zamknięty ;]

      Usuń
  4. sUPER TO OPOWIADANIE! CZEKAM NN ;**

    OdpowiedzUsuń